Autor Wiadomość
Krótki
PostWysłany: Pon 0:42, 28 Sie 2006    Temat postu: Elfie wspominki

taka scena:

Dziedzic pradawnego ludu z nabozna czcia unosi w dloni tajemniczy przedmiot. Niewinne oczy mlodych siostr sledza kazdy jego ruch.
- Oto ciern w naszej pamieci, symbol i pieczec - "Rog łowczych"...
- do czego sluzyl bracie?
- porazi snem twego wroga jesli go nim uderzysz i wypowiesz slowo "k-pij" (zgloska 'ś' sprytnie zastapiona, by nie trwonic potencjalu artefaktu)
- śpij ???
Stary elf pada nieprzytomny na ziemie...


BTW - nie tylko kult Bestii odprawial tego dnia Rytuał Wink
Skejwen
PostWysłany: Nie 13:23, 27 Sie 2006    Temat postu:

Przeniosłem do Trzewi Molocha także sensowne wspomnienia Bananan i deailona, ale forma jest nie do przyjęcia. Zamiast pisać 10 postów po jednym zdaniu - opiszcie swoje przeżycia, czy jakąs scenę (jak zaczął deailon i Mahtar), a nie skupiajcie się przekrzykiwaniu się i przegadywaniu co jest dobre przy piwie, a nie na forum (co stało się później)

Co do Zajazdu I to moje wspomnienia są podobne do Mahtarowych - dużo i to za dużo biegania za akcją. Dlatego lepiej mieć mniej mechaniki a więcej klimatu karczmy. Dobrze też, że będziemy mieli jednego DO więcej.
Jest kilka scen, które mi się wybitnie podobało, ale opisze je później, w bardziej wolnej chwili.
deailon
PostWysłany: Czw 11:40, 24 Sie 2006    Temat postu:

Taka formuła LARP-a. Czasem Orgowie mają wiecej, czasem mniej pracy. Tym razem sądzę, że będziecie mniej musieli pilnować zasad, bo są prostsze i więcej osób je zna.

Ja mam sobie dużo do zarzucenia jako graczowi: przekombinowałem i za dużo byłem sobą, a za mało postacią. Byłem też trochę zbyt pewnym siebie draniem, jak na druida(to przez te dwie osobowości).

Dla tych kilku godzin spedzonych w lesie, dla ucieczek przed wilkołakami przez haszcze i dla dziesiątek innych drobnych scenek- krótko mówiąc dla mojego ogólnego bardzo pozytywnego odbioru tego LARP-a, uważam że warto było pomęczyć się z bycia orgiem Smile Dziękuję Wam chłopaki serdecznie.

A orki nie miały z nami szans :p
Mahtar
PostWysłany: Czw 9:49, 24 Sie 2006    Temat postu:

Jak ja to widziałem z perspektywy organizatora? Ano nerwy odpuściły mi dopiero po godzinie od rozpoczęcia kiedy to upewniłem się że zapomnieliśmy wziąć tylko kilka mało ważnych rzeczy i kiedy orkowie nie wysielki wszystkich na samym początku gry.
Potem było bieganie, paxowanie, bieganie. Wszystko sie cudownie obserwowało, kiedy coś co się tworzy i pieści tyle czasu nagle zaczyna się materializować. Tak musi się czuć natura która stworzyła wszystko co żyje i z satysfakcją obserwowała jak wychodzi z jajka czy czegoś tam jeszcze i zaczyna się rozwijać.
Jednak mam do siebie jeden duży zarzut. Tak jak natura po procesie twórczym ingeruje w byty bardzo subtelnie, tak ja (my) powinniśmy nieco subtelniej i delikatniej nadzorować grę.
Za bardzo było nas widać po krzakach, rozstrzygających spory i nieścisłości a za mało w Zajeździe, podających strawe i opowiadających ciekawe historie.
deailon
PostWysłany: Śro 22:18, 23 Sie 2006    Temat postu: Zajazd numero uno

Tutaj możemy powspominać pierwszy Zajazd. Proponuję zacząć od opisania jakiejś sceny, która dobrze pamiętacie, która była dal Was ważna, fajna, interesująca w jakiś sposób.

Ja zasygnalizuję jedną, która dobrze zapadła mi w pamieć:

Biegnę przez las. Ścigamy zbiega. Pośród zieleni, drzew i krzewów migają stroje moich towarzyszy i ściaganej szlachcianki. Ktos woła na pozostałych. Odeszlismy daleko od szlaku. Pojawia się nieprzyjemne uczucie,że mozemy go już nie odnaleźć. Nasza "zwierzyna" jest szybka i sprawnie porusza się lesie. Ja wysforowuje się przed resztę pościgu, ale po chwili gubię ściganą, Miga mi znowu, zapadając w rów. Pedzę w tamtym kierunku. Dopadamy ją. Pościg był pełen emocji, w szamotanina w jej kryjówce trwa chwilę. W końcu ja wołam:"Może się dogadamy". Wszyscy wpadają w konsternację.
Po chwili wraca rzeczywistość i nasze kombinacje. Ale bieg przez las, pościg i polowanie- to też było prawdziwe. I niezwykłe

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group